niedziela, 25 lutego 2018

Haski trybunał izoluje Vojislava Šešelja od świata

Haski trybunał izoluje Vojislava Šešelja od świata

Posted: 21/07/2013 in syjonizm
0
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze nie ustaje w próbach złamania twórcy Serbskiej Partii Radykalnej, profesora Vojislava Šešelja.
Zastępca sekretarza haskiego trybunału, Kate Mackintosh, poinformowała w czwartek Šešelja, że zostało mu cofnięte pozwolenie na wszelkie widzenia, także prywatne i rodzinne.
Zastrzegła, że widzenia będą możliwe jeśli Šešelj zgodzi się, aby przy każdym był obecny przedstawiciel trybunału, który będzie mógł rejestrować każde wypowiedziane słowo. Warto nadmienić, że Mackintosh jest prawniczką, specjalizującą się w prawach człowieka (sic!).
Profesor Vojislav Šešelj nie wyraził zgody na takie warunki widzeń, ponieważ są one dla niego dyskryminujące, jeśli porównać do nich “swobody” innych więźniów tzw. trybunału sprawiedliwości. Pozostali więźniowie trybunału cieszą się regularnymi, nie niepokojonymi wizytami nie tylko rodziny i przyjaciół, ale i wszystkich innych osób, które zapragną takiego spotkania.
Sekretariat haskiego trybunału zabronił przed miesiącem Šešeljowi części kontaktów z doradcami prawnymi i adwokatami. Serbska Partia Radykalna (Srpska Radikalna Stranka) domaga się od trybunału zaprzestania uwłaczających i dyskryminujących praktyk wobec profesora, a także traktowania na równi z innymi więźniami. Z kolei od organów władzy w Serbii SRS domaga się, aby te w końcu zaczęły brać w obronę Šešelja jako obywatela Serbii [Organy władzy w Serbii to takie same qrwy,  jak ich polskojęzyczni koledzy, więc czegoż można się od nich domagać, oprócz wykonywania zawodu eurokurwy? – admin G.M.]
(Za:Prawosławny Partyzant-Admin)
Na podstawie: srpskinacionalisti.com
http://www.autonom.pl

Chasydzi zbezcześcili Krzyż Pamięci

Chasydzi zbezcześcili Krzyż Pamięci

Posted: 17/08/2013 in syjonizm
2
Chasydzi naigrywali się i szydzili z Krzyża Pamięci. Pielgrzymowanie chasydów do Umania, leżącego w okręgu czerkaskim, do mogiły ich duchowego przywódcy, cadyka Nahmana, rozpoczyna się od wielkiego skandalu. Kamieniem obrazy pomiędzy chasydami a miejscowymi mieszkańcami, stał się Krzyż Pamięci postawiony na cześć 1025-lecia Chrztu Rusi, który drażni chasydów. We wtorek sytuacja osiągnęła apogeum, rozpiętego na Krzyżu Jezusa pokryto napisanymi w języku hebrajskim słowami. W tłumaczeniu napis brzmi: „Nie  gniewajcie bga”. Miejscowi mieszkańcy są rozgniewani.
KRZYŻ OBRAZY
Zdaniem szefa Rady Organizacji Społecznych Umania, Walierija Kisłinskiego, Krzyż Pamięci był poświęcony przez duchownych kilku wyznań. Ale cały problem leży w tym, że postawiony Krzyż stoi dokładnie naprzeciwko synagogi gdzie znajduje się mogiła przywódcy bracławskich chasydów, rabina Nahmana. A sami chasydzi po obchodach święta Rosh-hashana, odbywają tradycyjne ablucje w sadzawce nad którą góruje Krzyż Pamięci. Teraz domagają się oni od władz miejskich przeniesienia tej świętości (Krzyża Pamięci). „My szanujemy inne religie”- mówi przedstawiciel Międzynarodowej Fundacji im. rabina Nahmana, Shimon Buskiłła- „i nigdy nie tkniemy symbolu cudzej wiary. Ale, niestety, nie wszyscy nasi współwyznawcy to rozumieją. Mogą krzyż obalić lub uszkodzić. Wtedy rozpocznie się prawdziwa wojna pomiędzy chasydami i chrześcijanami. Nie możemy do tego dopuścić i dlatego też prosimy o przeniesienie krzyża w inne miejsce”.
„Krzyż przeszkadza sekciarzom”- mówi Walierij Kisłinskij. „Przecież chasydyzm jest ortodoksyjną gałęzią żydostwa. Inaczej jak sekciarzami nie można ich nazwać. Nasi działacze są zastraszani, i przez władzę i przez bezpiekę i przez samych chasydów, wszystko to z powodu Krzyża. Miejscowy chasyd Solomon Nahman powiedział nawet, że nas pogrzebie. Skierowaliśmy się do milicji”- powiedział Kisłinskij.
BUNT DOJRZEWA
Zastępca mera Umania, Władimir Wibłyj, zaproponował działaczom przeniesienie Krzyża w inne miejsce i ustawienie w mieście kilku jeszcze pomników na rzecz chrześcijaństwa ale mieszkańcy Umania nie zgadzają się. „Chasydzi przyjeżdżają na naszą ziemię i niech zachowują się odpowiednio, jak na gości przystało, i nie dyktują gospodarzom co powinni czynić”- mówi oburzony mieszkaniec Umania, Pawieł Procienko. „Jeżeli tylko tkną Krzyż to my pójdziemy w odwecie na mogiłę ich cadyka”- mówią oburzeni mieszkańcy. Teraz działacze domagają się od władz utworzenia całodobowych dyżurów w pobliżu Krzyża.
Za:Prawosławny Partyzant-Admin)
Źródło: http://internetsobor.org/, Przekład: RX, Za: Wolna-Polska.pl

Putin i ludobójstwo Rosjan.

Putin i ludobójstwo Rosjan.

Posted: 21/09/2013 in syjonizm
0
ry16Ludobójstwo! Pozostaje nam tylko cicho umrzeć…Władze zdecydowały zaoszczędzić na naszym zdrowiu! Państwowe szpitale w Moskwie i w regionach systematycznie są niszczone przez chciwych zysku urzędników. Zadecydowano zmniejszyć liczbę łóżek a lekarzy planuje się przenosić do klinik i przychodni. Nie trzeba być jasnowidzem żeby zrozumieć, że podobne praktyki drastycznie obniżą jakość opieki medycznej.
Ale, być może, pomoże to zaoszczędzić na wydatkach budżetowych, jak donosi optymistycznie w czwartkowym numerze „Niezawisimaja gazieta”. W Moskwie nawet nie tai się, że w najbliższej przyszłości w szpitalach stołecznych zostanie ograniczone leczenie. Ostatnio, według zastępcy mera Moskwy ds. społecznych, Lieonida Pieczatnikowa, który powoływał się na przykłady z Zachodu, gdzie, jak on twierdzi, w 70% przypadków pacjent otrzymuje pomoc w przychodni zdrowia a tylko 30% pacjentów jest hospitalizowanych, w Rosji, według niego, sytuacja jest odwrotna.
Wychodząc z tego przykładu, Pieczatnikow wyciąga wniosek, że celem modernizacji rosyjskiej opieki zdrowotnej jest przesunięcie ciężaru ze szpitali na przychodnie, czego konsekwencją będzie stopniowe zmniejszenie o 30% liczby szpitalnych łóżek w stolicy.Plany te są bardzo atrakcyjne dla władzy ponieważ budżet na badanie i leczenie pacjenta w przychodni jest znacznie mniejszy niż na jego leczenie w szpitalu. Oczywiście urzędnicy są gotowi jedynie do łagodzenia narastającego niezadowolenia społecznego i do pozorowanego rozliczania głośnych skandali, takich jak historie z zakazem zabraniającym stołecznemu „Pogotowiu ratunkowemu” hospitalizacji chorych według bardzo długiej listy chorób. A o zmianie całej polityki w tej dziedzinie, jednej z najważniejszych, nie ma nawet mowy.
Ale, jak donosi gazeta, planuje się skonstruowanie nowej strony internetowej Ministerstwa Zdrowia, które to Ministerstwo pragnie posiadać takową stronę, koszt której szacowany jest na około 25 milionów rubli. Na ten cel pieniądze budżetowe można, a nawet trzeba, wydatkować. Gazeta „Nowyje Izwiestia” informuje o, jeszcze jednym interesującym, fakcie a mianowicie o tym, że komercjalizacja medycyny przez ostatni rok już dotknęła kilku moskiewskich instytucji medycznych w oparciu o które pojawią się oddziały płatnych klinik i przychodni. Podobne procesy odnotowuje się także w innych regionach Rosji. Eksperci, z którymi rozmawiali dziennikarze, podkreślali, że utworzenie komercyjnych (płatnych) klinik i przychodni na bazie państwowych, nie tylko narusza prawa obywateli ale i pozbawi pracy mnóstwa kwalifikowanych pracowników służby zdrowia. Sfera socjalna w Rosji, w ciągu ostatnich 20 lat, groźnie trzeszcząca, teraz już zaczyna się kruszyć i rozsypywać. Ten proces trudno zatrzymać. Do tego potrzebna jest celowa, przemyślana w szczegółach, polityka społeczna. Ruch NSI przykłada w swojej działalności wielką uwagę do sfery socjalnej, w tym i do opieki zdrowotnej. Przecież dostęp do bezpłatnej opieki medycznej, zgodnie ze współczesnym poziomem rozwoju nauki, jest świętym prawem każdego obywatela. A państwo ma obowiązek zapewnienia egzekwowania tego prawa.
A Putin, zwany przez Rosjan Putlerem, powoli i systematycznie, zgodnie z programem NWO, zaciska garotę.
Pozdrowienia NWO! Wszystko idzie zgodnie z planem!
(Za:Prawosławny Partyzant-Admin)
Za: http://3rm.info/39039-genocid-nam-ostaetsya-tolko-tiho-umeret-vlast-reshila-sekonomit-na-nashem-zdorove.html
Data publikacji: 16.09.2013
Przekład: RX

Rosyjski Perm i judeosataniści z Chabad Lubawicz

Rosyjski Perm i judeosataniści z Chabad Lubawicz

Posted: 12/11/2013 in syjonizmżycie w eReFi
0
Perm: Chasydzi odprawiają swoje religijne obrzędy w permskim „Teatrze Lalkowym”. 
Kilku mieszkańców rosyjskiego miasta Perm zwróciło się do prokuratury z zapytaniem o legalność wykorzystywania przez gminę lubawiczewskich chasydów pomieszczenia „Teatru Lalkowego” miasta Perm dla swoich celów religijnych. Prawosławni działacze proszą o przeprowadzenie audytu na ile jest legalne używanie miejskiego „Teatru Lalkowego” jako instytucji kulturalnej dla przedsięwzięć religijnych.
Permski „Teatr Lalkowy” w ciągu kilku ostatnich lat jest regularnie wykorzystywany do obchodzenia żydowskich świąt przez permską gminę chasydów lubawiczowskich. W pomieszczeniach „Teatru Lalkowego” dwukrotnie przeprowadzano obrzęd wniesienia nowego zwoju Tory, wielokrotnie świętowano religijne święta Purim, Sukkot i inne. Oprócz tego mieszkańcy Permu proszą o sprawdzenie czy jest przestrzegana konstytucyjna zasada równości i zachowania parytetu praw wszystkich wyznań religijnych a mianowicie czy była dla innych, istniejących w Permie, grup religijnych zachowana analogiczna możliwość korzystania z tych pomieszczeń. Interesuje ich także czy jest pobierana opłata za wykorzystywanie pomieszczeń „Teatru Lalkowego” czy miejskie pomieszczenia są wykorzystywane bezpłatnie.
Przypomnijmy, że lubawiczewscy chasydzi działają w Permie od około 10 lat. Społeczność jest reprezentowana przez dwie osoby prawne a mianowicie przez „Żydowskie Społeczne Centrum Chabad Lubawicz Or-Avner” i „Gmina Żydowska miasta Perm”. Niezmienny lider organizacji to żyd Zalman Daicz. Najbardziej znanym z permskich adeptów Chabadu jest były zastępca przewodniczącego rządu kraju permskiego, obecnie dyrektor artystyczny „Teatr-teatr”, Boris Milgram. Działalność organizacji początkowo przyciągała szeroką uwagę mieszkańców Permu hałaśliwymi pochodami ulicą Sybirską, pochodami, które poświęcone były wprowadzaniu nowych zwojów Tory. Oprócz tego uwagę mediów przyciągnęły próby Chabadu nauczania permskich żydów mistycznej, antychrześcijańskiej nauki kabały a także roszczenia dotyczące bezpłatnego otrzymania miejskiej ziemi w historycznym centrum Permu pod budowę synagogi. Skrajny sceptycyzm ekspertów wywołało rzekome, mające miejsce w marcu b.r., podpalenie permskiego społecznego centrum Chasydów na rogu ulicy Krasnowa i 25-go Oktiabria, przy pomocy wrzuconych przez okno koktajli Mołotowa. Pomimo tego, że osoby „podpalaczy” zostały zarejestrowane przez kamerę to śledztwo nikogo nie wykryło.
Na poziomie międzynarodowym działalność sekty Chabad Lubawicz była szeroko dyskutowana w związku z próbą ich głównej organizacji, z siedzibą w USA, odebrania Rosji tak zwanej biblioteki Schneersona, zbioru książek i rękopisów należących do Federacji Rosyjskiej. Sekta lubawiczowskich chasydów znana jest wśród żydów z najbardziej ortodoksyjnego, rasistowskiego podejścia do kwestii przynależności do żydostwa. Na zdjęciach rytuał wniesienia Tory, który odbył się w pomieszczeniu permskiego „Teatru Lalkowego”.
r21
r22
(Za:Prawosławny Partyzant-Admin)
Za: http://3rm.info/40829-perm-hasidy-provodyat-svoi-religioznye-ritualy-v-detskom-teatre-kukol.html
Data publikacji: 10.11.2013
Przekład: RX, Za: Wolna-Polska.pl

„Houston Project”-zniszczenie Rusi. Czyją wolę spełnia Majdan?

„Houston Project”-zniszczenie Rusi. Czyją wolę spełnia Majdan?

Posted: 22/02/2014 in syjonizm
„Houston Project”-zniszczenie Rosji. Czyją wolę spełnia Majdan? 
Słowa wypowiedziane ponad trzy lata temu z porażającą dokładnością sprawdzają się dzisiaj. Czy jesteśmy w stanie stawić opór temu co nam zgotowali amerykańscy sataniści? Czy zdołamy zerwać pętlę, którą rząd światowy już nie jedno dziesięciolecie uważnie i skrupulatnie zadzierzga na naszej szyi? Wszystko zależy tylko od nas z wami, od naszej modlitwy do Boga o pomoc, od naszej pokuty za zdradę i za dziesięciolecia zaprzaństwa wobec Cara i Wiary, zależy od naszej wzajemnej Miłości i współczucia.
Transkrypt treści poniższego video
„Ukrainiec będzie myślał, że walczy przeciwko Rosji, że walczy o swoje samostanowienie, będzie myślał, że na koniec odzyskał wolność, a tymczasem wpadnie w zależność od nas. Tak samo będą myśleć i Rosjanie, że walczą oni o swoje interesy narodowe, przywracają odebrane im ziemie, i tak dalej…To wszystko będziemy robić pod pretekstem różnych suwerenności (nacjonalizmów-tłum.), walki za swoje narodowe ideały. Tymczasem my nie damy ani jednej stronie możliwości samookreślenia na podstawie wartości narodowych i tradycji. W tej wojnie głupców słowiańskie bydło będzie siebie osłabiało wzajemnie i będzie wzmacniać nas, głównych dyrygentów rozpadu i zamieszania, stojących na uboczu i nie uczestniczących w krwawych wydarzeniach”.
UWAGA! Przed oglądaniem włącz tłumaczenie za pomocą automatycznego translatora.
.

.

(Za:Prawosławny Partyzant-Admin)
Źródło: 3rm.info, Przekład: RX; Za: Wolna-Polska.pl

Metropolita Serafin przeciwko judeosatanistom

Metropolita Serafin przeciwko judeosatanistom

Posted: 20/07/2013 in wojna prawosławno-satanistyczna
1
W Grecji nowostylny metropolita Pireusu Serafin oświadczył, że nie wpuści do cerkwi deputowanych parlamentarnych, którzy będą głosować za otwarciem sklepów w niedziele, donosi Rosbałt.
Metropolita Pireusu Seraphim
Ustawodawstwo kraju szczegółowo określa czas otwarcia sklepów z wyłączeniem dni niedzielnych kiedy sklepy pozostają zamknięte. „Zniesienia wolnego dnia w niedzielę żąda lobby żydowskie”- uważa się w siedzibie metropolity. Według metropolity Serafina jeden dzień odpoczynku w tygodniu jest ustanowiony zgodnie potrzebami natury ludzkiej o czym mówi się w Starym Testamencie a niedziela jest starożytnym świętem chrześcijańskim. „Ta ustawa wywoła gniew Boży i będzie przyczyną mnóstwa zła w Ojczyźnie”– mówi się w oświadczeniu. W greckim parlamencie znajduje się kontrowersyjny projekt ustawy, który zezwala na otwarcie w niedziele sklepów o powierzchni do 250 metrów kwadratowych. Oprócz Greckiej Cerkwi Prawosławnej przeciwko projektowi ustawy wystąpili pracownicy prywatnych przedsiębiorstw i opozycja lewicowa.
(Ze strony:Prawosławny Partyzant-Admin)

Źródło: 3rm.info; Przekład: RX, Za: Wolna-Polska.pl

czwartek, 22 lutego 2018

Julian Kornhauser: Wiersz o zabiciu doktora Kahane

Posted by Włodek Kuliński - Wirtualna Polonia w dniu 2015-05-23
Wiersz o zabiciu doktora Kahane
A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie,
żeby pana swego, Seweryna Kahane,
zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami!
Boże że go pożałuj i wszech synów Dawidowych
iże tako marnie zeszli od nierównia swojego!
Chciałci i jego bracia miła królowi służyć
swą chorągiew mieć, ale żołnierze dali go zabić.
Żołnierze, milicjanci, kieleccy rodzice
świętości nie mieli, bezbronne dzieci zatłukli!
Zabiwszy, ulicami powlekli, bić Żydów krzyczeli,
Polacy, kielczanie jako psy kłamacze.
Okrutność śmierci poznali, szkarady posłuchali,
krwią splamili przyjacioły, na bruk ich wyrzucili.
Bóg Polaków zamknięty w obozie, w baraku
drży, gdy dzielni chłopcy z orzełkami na czapkach
dobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew.
*       *       *
Julian Kornhauser – „Kamyk i cień” – str 28, Wydawnictwo a5 – Poznań 1996.
ISBN 83-85568-25-5
Książka dotowana przez Ministerstwo Kultury i Sztuki

wtorek, 20 lutego 2018

Intelektualne ciosy w Ziemkiewicza

Intelektualnymi ciosem w Ziemkiewicza są długie teksty komentatora Zerohero said z 2015-11-26 (czwartek) @ 13:32:38.
Na stronie Dziennik Gajowego Maruchy pod artykułem Niech pan przejrzy na oczy, panie Ziemkiewicz Posted by Marucha w dniu 2015-11-26 (czwartek).
1)
Zerohero said

2015-11-26 (czwartek) @ 13:32:38
Ziemkiewicz ma bardzo długi staż jako autor psychopatyczny i prostacki, sługa żydowskiej propagandya. Oto tekst z 2007. Wówczas to Ziemkiewicz gromił krytyków żydowskich wojen. Polecam.

Nawiązuję do ostatnich Zapisków (26 lipca 2006 r11; nr 29) pana prof. Brody, nawiązujących do felietonu Ziemkiewicza w Interii.pl, zatytułowanego rHańba pacyfizmur1;. Pan Profesor lakonicznie powiada odnośnie do publicystyki Ziemkiewicza: rnigdy w niej nie znajduję argumentów r11; jest w niej wrzask, kompletny brak zbornej myśli i ustawianie wyimaginowanego przeciwnika w fałszywej sytuacjir1;. Zawsze chętnie czytywałem Ziemkiewicza i choć nie zawsze się z nim zgadzałem, to jednak podobała mi się jego przekorność myślenia. Pan Profesor (rzeczywiście: co profesor to profesor!) pozwolił mi odkryć, że to nie przekorność myślenia, lecz po prostu błyskotliwie sformułowane pseudomyślenie, rkompletny brak zbornej myślir1;.
Nie chciałbym uchodzić za kogoś, kto drobiazgowo tłumyczy, z czego trzeba się śmiać w opowiedzianym kawale, choć trochę to tak wygląda. Pragnę bowiem pokazać na tekscie felietonu Ziemkiewicza adekwatność oceny pana Profesora.
Ziemkiewicz zaczyna: rW różnych miastach Europy r11; w Warszawie teżr1; r11; prawda zaś jest taka: w różnych częściach świata r11; w Izraelu też.
Ziemkiewicz kontynuuje: rpacyfiści urządzają menifestacjer1; r11; być może, iż to pacyfiści (co najmniej infiltrowani przez Mossad!) organizują te manifestacje, ale gdzie są argumenty za tym, że wszyscy uczestnicy tych manifestacji są pacyfistami, czyli zwolennikami ideologii pacyfizmu?
Ziemkiewicz kontynuuje: rmanifestacje przeciwko wojnie w Libanier1; r11; a czemuż to nie przeciwko wojnie w Izraelu? Przede wszystkim zaś: czemu Ziemkiewicz zakłamuje fakt, że są to manifestacje przeciwko agresji Izraela na Liban i przeciwko izraelskiej eksterminacji Palestyńczyków?
Ziemkiewicz kontynuuje: rOczywiście pod ambasadami Izraela.r1; r11; Nieprawda! W Rzymie na przykład manifestowano przed budynkiem MSZ.
Ziemkiewicz kontynuuje: rNo bo niby gdzie (r30;), skoro Hezbollah ambasad nie mar1; r11; myślę, że tylko Ziemkiewicz mógł uroić sobie fantazmagoryczne ambasady Hezbollahu, bo normalnie myślący człowiek pyta się, dlaczego nie ma ambasad Palestany, mimo że ONZ w 1948 roku zadecydowało, że na ziemi palestyńskiej mają powstać dwa państwa: Palestyny i Izraela?
Ziemkiewicz kontynuuje: rAle, prawdę mówiąc, nie jestem pewien, czy gdyby [Hezbollah] miał [ambasady], to dziarskiej młodzieży wydzierającej się w różnych językach rstop wojnier1; przyszłoby do głowy pojawić się tam.r1; r11; Ja nie jestem pewien, że gdyby istniały ambasady Palestyny, to dzisiaj odbywałyby się manifestacje. Skąd Ziemkiewicz wie, że jednak by się odbywały, bo Izrael by i tak napadł na Liban i przeprowadzał eksterminację Palestyńczyków? Pan Profesor o takim bełkocie powiada, że to jest rustawianie wyimaginowanego przeciwnika w fałszywej sytuacjir1;.
Ziemkiewicz kontynuuje: rW tym właśnie wyraża się najbardziej charakterystyczna cecha pacyfizmu. Ideologii, która z pozoru jest szlachetna, a w istocie r11; cuchnie. Pacyfiści zawsze są po stronie agresora.r1; r11; W czym właśnie? W tym, że ideologia pacyfizmu, z pozoru szlachetna, w praktyce prowadzi do wojen, bo przygotowuje ofiary potencjalnych agresorów? Z tym można się zgodzić, ale w takim razie dlaczego Ziemkiewicz wpiekla się na pacyfistów, czemu ich antypacyfistycznie nie zachęca do ofiarowania Libanowi i Palestyńczykom broni atomowej? Ano, bo chce nam dać do połknięcia słowo agresor, nie zdradzając kogo po imieniu ma na myśli, lecz perfidnie sugerując, że to nie Izrael.
Szczytem aberracji logicznej i przewrotności felietonisty są dwa następne akapity, w których cynicznie nam sugeruje istnienie nie istniejącej analogii między Polską, napadniętą w 1939 roku przez III Rzeszę, a Izraelem dzisiaj.
Perełką (oprócz sloganu rPacyfiści zawsze są po stronie agresorar1;) jest akapit trzeci od końca: r[Pacyfiści] Zawsze są po stronie bandyty przeciwko ofierze. Nigdy odwrotnie. I dziś też nie mogą wybaczyć Izraelczykom, że usiłują się bronić. Że zamiast grzecznie dać się wymordować i rzepchnąćr1; do morza, mają czelność rozpętywać zbrojny konflikt. Bo przecież na wojnie giną ludzie. Z czyjej winy? Oczywiście z winy tego, kto się broni. Gdyby się nie stawiał, to by wojny nie było.r1; r11; Choć Ziemkiewicz widzi, że to Izrael rozpętuje wojnę, wmawia nam, że Izeael, jak niegdyś Dawid, uzbrojony w procę i parę kamyków, nie zaś w co najmniej 300 głowic nuklearnych, jest ofiarą i broni się przed uzbrojonym po zęby Libanem i Palestyńczykami (tak nawiasem: nazwa rPalestyńczycyr1; wywodzi sie etymologicznie od rFilistyni r11; Pelisztimr1;!).
Dziękuję za uwagę, jeśli ktoś aż dotąd doczytał.
2)
Zerohero said

2015-11-26 (czwartek) @ 13:43:29
Nienawiść do Rosjan Ziemkiewicz zdradzał wielokrotnie, a zawsze były to prostackie, pogardliwe teksty, np. rkulturnyj narodr1; w którym gromił Rosję zar30; urządzenie w Moskwie parady wojskowej. Choć w tym samym roku była parada w Polsce. Ziemkiewicz NIGDY nie pisał w sposób wyważony. np. twierdził, że w Iraku nic się nie stało, mimo iż zginęły miliony. Tak zachowuje się psychopata.

Jeśli rpublicystar1; osłania wizerunkowo ISIS to jest mordercą. Jeśli zboczeńcy z ISIS gwałcą kobiety r11; to tak jakby gwałcił je rpublicystar1;. Jeśli podrzynają gardła r11; to tak jakby podrzynał je rpublicystar1;.

Nie wiem jak można się doszukiwać w paplaninie Ziemkiewicza oznak trzeźwości ocen oraz inteligencji autora. Czasem Ziemkiewicz napisze coś niby z sensem, ale to są myśli na które wpadnie nawet baba z warzywniaka, najwyżej nie ubierze tak ładnie w słowa jak on. Na mnie jego talent grafomański nie robi żadnego wrażenia.

Jedna z wzmianek w mediach nadawanych i publikujących w języku polskim o bohaterze Rosji Generale Lwie Rochlinie

Super Express z dnia 1998-05-02
enat się NATO zgodził Amerykanie chcą przyjęcia Polski do Paktu Północnoatlantyckiego
Autor: JAROSŁAW MARCZYK, BOLESŁAW POROWSKI (MOSKWA)
Do ostatniej chwili nie wiadomo było, czy amerykański Senat zaaprobuje przyjęcie do NATO Polski, Czech i Węgier. Mimo apeli prezydenta Clintona o niestawianie tym krajom przeszkód w przystąpieniu do paktu, wielu senatorów niechętnie patrzyło na rozszerzenie NATO na Wschód. Obawiano się wrogich reakcji Rosji. W nocy z czwartku na piątek okazało się, że za przyjęciem Polski, Czech i Węgier do NATO jest 80 senatorów, a tylko 19 jest przeciwnych. Wymaganą większość 2/3 głosów przekroczono o 13 głosów. Clinton dopinguje Najbardziej niezdecydowanych przekonało oświadczenie Clintona,wygłoszone przed głosowaniem. - Przyłączenie do NATO Polski, Czech i Węgier, a także możliwość dołączenia kolejnych krajów, przybliża świat do realizacji marzenia całego pokolenia - Europy zjednoczonej, demokratycznej i bezpiecznej.Moskwa się dziwi Mer Moskwy na pierwszomajowym wiecu związkowców mówił o zagrożeniach 
dla bezpieczeństwa Rosji, ale o decyzji amerykańskiego Senatu nie wspomniał.- Nie rozumiem z czego wy Polacy się cieszycie, miejsce Polski jest w rodzinie narodów słowiańskich - powiedział mi gen. Lew Rochlin, którego dopadłem na demonstracji komunistycznej opozycji. Bruksela się cieszyW piątek w siedzibie NATO w Brukseli nie kryto radości.- Jest to mocny sygnał nadziei i ufności dla nowych demokracji w Europie Środkowej i Wschodniej - stwierdziła rzeczniczka sojuszu, Cristina Gallach. - Jesteśmy przekonani, że ta decyzja zainspiruje pozostałe parlamenty - dodała, mając na myśli parlamenty tych krajów - członków NATO, które jeszcze nie ratyfikowały przyjęcia Polski, Czech i Węgier do paktu. Zgodnie z zasadami obowiązującymi w NATO, dokumenty o przyjęciu nowych członków muszą ratyfikować parlamenty wszystkich państw członkowskich.- Jestem przekonany, że ratyfikacja przyjęcia Węgier do NATO tak dużą większością głosów wpłynie pozytywnie na przyszłe decyzje parlamentów innych członków NATO - oświadczył minister spraw zagranicznych Węgier, Laszlo Kowacs.- Witamy z uznaniem wynik głosowania w Senacie amerykańskim - brzmiało oświadczenie czeskiego MSZ. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, Polska, Czechy i Węgry staną się pełnoprawnymi członkami sojuszu pod koniec kwietnia przyszłego roku. Wtedy to odbędzie się szczyt w Waszyngtonie, na którym zostaną dopełnione ostatnie formalności. Nie wyklucza się jednak, że mogłoby to nastąpić wcześniej - pod koniec tego roku. Zależy to od tempa ratyfikacji dokumentów przystąpienia do paktu przez parlamenty państw członkowskich sojuszu. Aleksander Kwaśniewski:- Polska z satysfakcją wita decyzję Senatu USA. Dziękujemy prezydentowi Billowi Clintonowi za jego wizję, pracę i skuteczność. Dziękujemy wszystkim Amerykanom, którzy popierali członkostwo Polski w NATO. Powtarzam to, co mówiłem podczas spotkania na placu Zamkowym w lipcu ubiegłego roku: Polska umie współdziałać. Polska dotrzymuje zobowiązań. Polska jest gotowa.Jerzy Buzek:- Aprobata amerykańskiego Senatu dla rozszerzenia NATO oznacza, że Polska jest o krok od pełnego członkostwa w sojuszu. Przystąpienie do NATO bardzo pomoże Polsce w negocjacjach w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej, ponieważ większość państw Unii to równocześnie członkowie NATO.Józef Oleksy:- Przystąpienie Polski do NATO jest już przesądzone. Od tej chwili proces ratyfikacyjny będzie bardzo przyspieszony. Włączenie Polski do struktur Paktu Północnoatlantyckiego da nam nie tylko parasol bezpieczeństwa, ale także skutki pośrednie. Znajdziemy się wśród państw, dla których liczą się tak istotne wartości, jak prawa człowieka i demokracja. Jan Olszewski:- Dobrze, że mamy to już za sobą - tak Jan Olszewski przyjął decyzję o ratyfikacji przez Senat amerykański przyjęcia Polski do NATO. - Nie miałem żadnych wątpliwości, że taka decyzja zostanie podjęta, chociaż do ostatniej chwili można się było spodziewać głosów przeciwnych ratyfikacji.Tadeusz Mazowiecki: - Ta decyzja podjęta tak dużą większością głosów świadczy, że zmniejszyły się obawy, a wzrosło zrozumienie, iż rozszerzenie NATO nie jest wymierzone przeciw komukolwiek, zaś ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej. To dobrze, że względy ekonomicznego zaangażowania Ameryki w tę sprawę nie przeważyły nad politycznymi.Zgodnie z artykułem 5 Traktatu Waszyngtońskiego z 1949 r., na podstawie którego utworzono NATO, członkowie sojuszu zobowiązani są udzielić sobie pomocy w razie ataku na ich terytoria w Europie i Ameryce Północnej. W razie ataku na Polskę Amerykanie i ich sojusznicy będą nas bronić. Część naszych wojsk zostanie przekazana pod wspólne dowództwo NATO. Od momentu wejścia do NATO, jeśli amerykańskie radary i satelity odkryją atak na polskie terytorium, Stany automatycznie kontratakują. NATO ma nas bronić nie tylko przed agresją wojskową, ale również przed terroryzmem i międzynarodową przestępczością. Będziemy też uczestniczyć w misji utrzymywania pokoju w pobliżu granic sojuszu. polityczną wolę otwarcia sojuszu na Wschód.woli wstąpienia do NATO.się za przyjęciem Polski do NATO w ciągu najbliższych lat.jego kraj nie ma nic przeciwko wejściu Polski do NATO.dla pokoju", pomyślanego jako przygotowanie do poszerzenia sojuszu.Bill Clinton podaje datę powiększenia NATO. Jego zdaniem powinno to nastąpić najpóźniej w 1999 roku, gdy sojusz będzie obchodzić 50 rocznicę powstania.Dwustronnych, Współpracy i Bezpieczeństwie. Powołano wówczas wspólną Radę Rosja - NATO. Tym samym Rosja pogodziła się z rozszerzeniem NATO na Wschód.grupie kandydatów do sojuszu znajdzie się Polska, Czechy i Węgry.że pragnie otrzymać zaproszenie do sojuszu.Brukseli protokoły o przystąpieniu Polski, Czech i Węgier do sojuszu.Do tej pory protokoły te ratyfikowały parlamenty Kanady, Danii, Norwegii, Niemiec i USA. Uważa się, że ratyfikowanie protokołów przez USA powinno przyspieszyć ratyfikację przez jedenaście pozostałych krajów członkowskich.A Dowódca wojsk sprzymierzonych w Europie, amerykański generał Wesley Clark (z prawej), podczas spotkania z polskimi oficerami. Teraz nasi oficerowie będą mieli więcej okazji do ściskania dłoni generała.

poniedziałek, 19 lutego 2018

Tekst Adelman na łamach ,,Myśli Polskiej''

Myśl Polska której redaktorem naczelnym jest Jan  Engelgard w związku z przewrotem na Ukrainie opublikowała artykuł syjonisty żydowskiego Dawida Adelmana. Ja też jestem przeciwko Juncie Kijowskiej ale nie każdy kto ją krytykuje jest przez mnie uznawany za autorytet i przyjaciela tak jest i w tym przypadku bo Adelman to syjonista i nie obchodzi mnie jego opinia i jemu podobnych.Uważam że teksty takich osobników należy drukować tylko po to by pokazywać że to czarne charaktery i nie należy robić autorytetów ani politycznych ani moralnych.
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   

                Ukraińska zdrada liberałów


Piszący po rosyjsku izraelski autor Dawid Adelman zastanawia się – dlaczego żydowscy liberałowie (i nie tylko żydowscy), walczący o swoje ideały na całym świecie, piętnujący ksenofobię, antysemityzm, nacjonalizm i walczący o prawa kobiet, mniejszości seksualnych itp. – w przypadku Ukrainy tolerują to, co gdzie indziej zwalczają. Dlaczego są skłonni krzyczeć razem z banderowcami „Sława Ukarini…”. Oto co pisze o tym Adelman:
Gdy liberalizm, w imię zaspokojenia bieżących potrzeb, gotów jest sprzymierzyć się z różnymi obrzydliwymi indywiduami, które na ogół nie zgadzają się z liberalną agendą, inaczej jak „liberalizmem zastosowanym [użytym, wykorzystanym] do podłości” nazwać go nie można.
W twórczości Sałtykowa-Szczedrina jest taka bajka pod tytułem „Liberał”. Napisana 130 lat temu, nadal nie straciła na aktualności. Zwłaszcza, gdy chodzi o liberałów szczególnego rodzaju. Przypomnę, że bohater bajki – to liberał, który ponadto jest taki szczery, że jeszcze nikt nawet słowa nie wymówi, a on już na całe gardło wrzeszczy: „Ach, panowie, panowie, co wy robicie! Przecież sami siebie doprowadzacie do zguby!” I ten liberał owładnięty jest szlachetnymi, namiętnymi i wzniosłymi ideami, ale nigdy i niczego nie domagał się za wszelką cenę, zawsze ograniczał się do „o ile to tylko możliwe”. Potem jego liberalizm został zredukowany do „choćby cokolwiek", a następnie zszedł do poziomu „liberalizmu upodlonego” [„liberalizmu zastosowanego [użytego, wykorzystanego] do podłości”.
Gdy liberalizm, w imię zaspokojenia bieżących praktycznych potrzeb, gotów jest sprzymierzyć się z różnymi obrzydliwymi indywiduami, które na ogół nie zgadzają się z liberalną agendą, inaczej jak "liberalizmem zastosowanym [użytym, wykorzystanym] do podłości" nazwać go nie można. Dziękuję Michaiłowi Jewgorowiczowi za precyzyjną definicję.
Na jakie rzeczy [podłości] liberałowie są gotowi zamknąć oczy, jeśli chodzi o rząd wyłoniony przez zwycięski Majdan? Przyjrzyjmy się głównym punktom ideologii liberalnej.
O stosunku do nacjonalizmu, ksenofobii, antysemityzmu – tu nawet nie ma potrzeby mówić. Niektórzy izraelscy rosyjsko-języczni lewicowcy, którzy nie lubią żadnego nacjonalizmu, którzy nawet ultraprawicową [izraelską organizację] „Szałom Achszaw” ("Pokój Teraz") gotowi są zaliczać do złych etnicznych pająków na maskaradzie liberalnych motyli, jednocześnie z uwielbieniem odnoszą się do ukraińskiego nacjonalizmu i wykrzykują hasła banderowskie pod ukraińską ambasadą.
Nie wspominam także o rewizji skutków II wojny światowej, o usprawiedliwianiu nazistowskich zbrodniarzy i gloryfikacji ich służalców. Spójrzmy na inne punkty liberalnego zbioru zasad.
Wielokulturowość. Z jakiegoś powodu liberałowie, którzy gotowi są bronić praw językowych mniejszości narodowych na całym świecie, odmawiają jakichkolwiek praw rosyjsko-języcznej ludności Ukrainy.
Liberalna gospodarka. Reżim Janukowycza był, oczywiście, oligarchiczny. Ale w porównaniu do tego, co wydarzyło się teraz, gdy na Ukrainie ostatecznie odrzucono wszelkie normy cywilizowanej działalności gospodarczej, nawet Wiktor Janukowycz wygląda jak sam Adam Smith.
Oligarchowie. Na samym początku ostatniej ukraińskiej rewolucji liberałowie wspierający Majdan tłumaczyli swoje poparcie faktem, że reżim Janukowycza jest oligarchiczny – mówiono, że wszyscy oligarchowie stoją murem za Janukowyczem. Sądząc ze wszystkiego, co zaszło, to twierdze okazało się fałszywe: w szczególności kanały telewizyjne należące do oligarchów popierały Majdan. Ale nie o to chodzi, nie w tym sedno sprawy. Interesujące jest coś innego: dlaczego dziś, gdy Ukraina przekształciła się w oligokrację, gdy oligarchowie otrzymują nominacje na gubernatorów obwodów [województw), gdy król czekolady [Poroszenko] ma największą szansę zostać następnym prezydentem... Dlaczego ci sami liberałowie, którzy tak jakby byli przeciwko oligarchom, nie zmieniają swego stanowiska?
Prawo do własności prywatnej, (święte?!) prawo własności. Nie tylko opozycjoniści, ale także przedstawiciele partii "Batkiwszczyna" i "UDAR" mówią, że sotnie [oddziały zbrojne aktywistów Euro-Majdanu] Majdanu dziś są wykorzystywane do wrogich przejęć i dzielenia [bezprawnego] cudzej własności.
Prawa kobiet. Obecny wicepremier Aleksander Sycz, ze skrajnie prawicowej "Swobody", jest znany z projektu ustawy, zgodnie z którym aborcja powinna być zakazana, nawet w przypadku gwałtu. Aleksander Sycz twierdził, że domniemanego gwałtu "nie można udowodnić", a kobieta "powinna prowadzić taki styl życia, który nie będzie grozić jej prawdopodobnym gwałtem. W szczególności nie powinna pić alkoholu w wątpliwym towarzystwie".
Dlaczego liberalne feministki, które są znane ze swojej traktowanej bardzo serio bezkompromisowości, w żaden sposób nie reagują na wypowiedzi takich przedstawicieli ukraińskiego rządu?
Homofobia. Pełniący obowiązki prezydenta Aleksander Turczynow (jest on jednoczesnie kaznodzieją Baptystów) jest znany ze swoich wypowiedzi przeciwko społeczności LGBT. [gejom i lesbijkom, mówiąc w skrócie]. "Jeśli człowiek ma normalne poglądy, można zawiesić na nim etykietkę konserwatysty. A tych, którzy używają narkotyków lub są zwolennikami sodomii, nazywa się ludźmi postępowymi. Jednak wszystko to jest perwersja [zboczenie]" – mówił Turczynow w 2007 roku. I od tego czasu jego poglądy nie zmieniły się. A za poprzednie wypowiedzi nie przeprosił.
Partia Tiahniyboka "Swoboda" wchodzi w skład rządu i koalicji rządzącej. Ale jeden z posłów tej partii w parlamencie, Jurij Sirotiuk, w 2012 r. nazwał pierwszą paradę gejów w Kijowie "aktem agresji przeciwko Ukrainie".
"Niedawna fala przemocy wobec ukraińskich homoseksualistów pokazała, jak trudna stała się sytuacja dla działaczy LGBT na Ukrainie. W styczniu i lutym skrajnie prawicowi rewolucyjni bojownicy pięć razy zaatakowali słynny klub gejowski. Jego właściciele nie chcieli nagłośnienia tej histori w przestrzeni publicznej, obawiając się kolejnych ataków, oskarżeń o "brak patriotyzmu" i przynależności do obozu "kremlowskich prowokatorów". Więc po prostu zamknęli swój lokal. Znajdujących się w pobliżu modnych sklepów nikt nie tknął nawet palcem" – pisze Maksym Eristawi w “The New Republic”.
Nasi liberałowie znani są ze swojej ostrej krytyki rosyjskiej homofobii. Ale z jakiejś przyczyny o wiele bardziej przerażający wzrost homofobii na Ukrainie ich nie niepokoi.
Mógłbym wymienić jeszcze o wiele więcej elementów ideologii liberalnej, które zostały sprzedane przez część liberałów w celu wspierania nowych władz ukraińskich. Ale znacznie straszniejsze jest to, co się stało tutaj [w Izraelu] z ich liberalizmem. Nagle okazało się, że liczni rosyjsko-języczni liberałowie Izraela, którzy przez wiele lat krytykowali media pracujące w języku rosyjskim za brak wolności słowa, brak pluralizmu, brak tolerancji dla opinii innych... sami są absolutnie totalitarni i nietolerancyjni. Piszą donosy, jeśli któryś z autorów, nawet nie w oficjalnych mediach, lecz w Facebook lub LiveJournal wyraża stanowisko odmienne od ich "Hura!" i "Niech żyje!". Oni żądają cenzury i zwolnień [inaczej myślących] z pracy. Wszędzie wyszukają szpiegów i namiętnie demaskują ich w słownych potyczkach toczonych w internetowych sieciach społecznych.
Wszystko to odbywa się w ramach walki z tyranią Putina? Ależ tego typu izraelscy liberałowie są gorsi od Putina. Putin utrzymał istnienie prasy opozycyjnej. Przynajmniej niektóre media [opozycyjne]: "Deszcz", "Nowa Gazeta", "Echo Moskwy" – istnieją ("Echo", w ogólności, egzystuje za pieniądze Gazpromu). Pozostawił, chociaż mógłby zamknąć. A ci towarzysze, sądząc po zachowaniu się w stosunku do kwestii ukraińskiej, gdyby mieli władzę – zamknęliby jakąkolwiek możliwość wyrażenia opinii odmiennych od ich własnych.
Dawid Adelman
Izrus.com
Tłumaczenie: W. Tokarczuk
Dawid Adelman urodził się w 1968 roku w Mołdawii. W 1996 roku wyemigrował do Izraela z Uzbekistanu. Przed repatriacją był wykładowcą akademickim w szkole, Instytucie Kształcenia Nauczycieli na uniwersytecie państwowym w mieście Buchara. Od 1998 roku pracuje w dziedzinie technologii politycznych. Jeden z założycieli i liderów "Leadership 2000" (1998-2001) – seminariów treningu rozwoju umiejętności przywódczych. W latach 1999 i 2001 pracował w sztabie wyborczym Ehuda Baraka. W latach 2000-2003 pracował w organizacji obrony praw człowieka "Yadid", zajmował się demaskowanem oszustw, świadczeniem pomocy prawnej na rzecz ludności i promowaniem socjalnych projektów prawnych.
W 2003 roku współpracował z wyborczym sztabem Ariela Szarona. W latach 2004-2005 był parlamentarnym asystentem i doradcą przewodniczącego partii "Alia" Michaela Nudelmana. W latach 2005-2008 zajmował stanowisko sekretarza prasowego partii "Kadima". W charakterze konsultanta politycznego i lobbysty pracował w kampanii wyborczej na Ukrainie i w innych byłych republikach radzieckich, świadczył usługi doradcze na rzecz podmiotów politycznych i gospodarczych w Stanach Zjednoczonych, Francji i RPA. Jest jednym z najbardziej popularnych blogów piszących w języku rosyjskim w Izraelu. Za walkę z korupcją otrzymał nagrodę organizacji obrony praw człowieka OMEC.
                                                              za:Myśl Polska
http://mysl-polska.pl/node/40

 
                                                       

        

   























                                                 



niedziela, 18 lutego 2018

Papież nie jest mile widziany w Jerozolimie

Papież nie jest mile widziany w Jerozolimie

Izrael Szamir

Po ogłoszeniu w Izraelu, że głowa Kościoła Rzymskokatolickiego ma rozpocząć w maju pielgrzymkę do Ziemi Świętej i złożyć hołd w żydowskim Instytucie Pamięci Holokaustu ‘Yad Vashem”, Arcybiskup Sebaste Teodozjusz, najwyższy rangą duchowny wśród chrześcijan Palestyny powiedział w Jerozolimie: „W obecnych okolicznościach papież Benedykt nie jest mile widziany w Ziemi Świętej. Nie jesteśmy przeciwko wizycie papieża w Yad Vashem, lecz przed wyrażeniem solidarności z Żydami, powinien on zamanifestować solidarność z chrześcijanami Palestyny. Mamy pomniki własnej tragedii; nasz Yad Vashem jest w Gazie”, powiedział Arcybiskup, dodając: „niech papież rozpocznie wizytę od Gazy”.

Wysoki czterdziestolatek o niebieskich oczach i majestatycznym wyglądzie, urodzony w Galilei Arcybiskup jest obywatelem Izraela. To szczery krytyk żydowskich okrucieństw i najbardziej znany zwolennik idei Jednego Demokratycznego Państwa, głoszącej całkowitą równość Żydów, Chrześcijan i Muzułmanów w jednej, niepodzielnej Ziemi Świętej. Arcybiskup Teodozjusz Atallah Hanna ma własne przekonania: odmówił spotkania się z prezydentem Bushem, zaprzyjaźnił się z muzułmańskim wielkim muftim Jerozolimy i bronił papieża Benedykta, gdy ten został zaatakowany za swoją wypowiedź uznaną za antymuzułmańską. Obecnie wyraża odczucia wielu palestyńskich chrześcijan, tej najstarszej społeczności chrześcijańskiej w świecie. Podczas gdy Kościół Rzymski został założony przez Chrystusowego Apostoła, Świętego Piotra, Kościół Jerozolimski założony został przez Samego Chrystusa. W wielu wioskach i miastach Ziemi Świętej wciąż trwa pamięć obecności Zbawiciela. Większość jerozolimskich chrześcijan należy do Kościoła Prawosławnego, kierowanego przez Arcybiskupa, natomiast katolicy są w mniejszości.

Jeśli chodzi o wizytę papieża, katolicy i prawosławni są jednego zdania. Przed wojną w Gazie, ojciec Manuel Musallam, głowa Kościoła Rzymskokatolickiego w Gazie, powiedział, że Gaza ma prawo żyć, a jeśli umrze to tylko w walce. Katoliccy wierni, księża i mnisi Ziemi Świętej skierowali do papieża poufny list proszący go o odłożenie wizyty na później. Watykan zapoznał się z listem, lecz postanowił go zignorować. Obecnie, gdy świeże są jeszcze krwawe ślady żydowskiej obecności w Gazie, Izrael na pewno przedstawi tę wizytę jako oznakę papieskiej aprobaty.
„Jeśli papież chce przyjechać do Ziemi Świętej, powinien swoją wizytę rozpocząć od odwiedzenia katolickiego kościoła w Gazie”, powiedział Arcybiskup Teodozjusz Atallah Hanna. „Zabroniono duchownym i biskupom odwiedzać ten kościół, a chrześcijanie Gazy nie mogli modlić się w Jerozolimie i Betlejem. Najpierw papież powinien spotkać się z palestyńskimi chrześcijanami, którzy niosą Chrystusowe Światło w ciemnościach izraelskiej okupacji. W przeciwnym wypadku, nie będzie to wizyta u nas, lecz wizyta w Izraelu, odfajkowanie pozycji w papieskim programie stosunków z organizacjami żydowskimi. Prosimy papieża, by przemówił do ludu Palestyny, ponieważ chrześcijanie palestyńscy są nieodłączną częścią Palestyny i cierpią razem ze swymi muzułmańskimi braćmi. Niech papież będzie orędownikiem naszej sprawy” – powiedział Arcybiskup.

Wielu palestyńskich chrześcijan czuje, że Watykan stał się narzędziem żydowskich intryg. Dlaczego Watykan poświęcił tak wiele wysiłku próbując przypodobać się Żydom? Czy Kościół Rzymskokatolicki nie jest już niezależny? Dlaczego Stolica Piotrowa zwraca uwagę na żydowskie veto, nawet odnoszące się do spraw czysto kościelnych?

Papieska wizyta w Instytucie Holokaustu nasuwa wiele wątpliwości. Muzeum sąsiadujące z Instytutem zawiera obraźliwe oszczerstwa w stosunku do świętej pamięci papieża Piusa, a Żydzi odmówili ich usunięcia. Gorzej, Holokaust służy do usprawiedliwiania masowego morderstwa w Gazie; odwiedzenie najpierw Yad Vashem wykreuje fałszywy symbol przyznania żydowskiej wyższości nad chrześcijaństwem. Ponadto, Instytut Holokaustu jest symbolem religijnym, neopogańskim bałwanem, propagującym bezbożny kult. Jego szef, dr Judah Bauer, otwarcie zaprzeczył istnieniu Boga i aktowi stworzenia, natomiast jego poprzednik uznany został za zbrodniarza wojennego i rozpatrywana jest jego ekstradycja.

Tom Segev, czołowy izraelski pisarz, słusznie zauważył, że Holokaust stał się „przedmiotem uwielbienia”. Abraham Foxman, szef Ligi Antydefamacyjnej, oznajmił: „Holokaust to prawie udany zamach na życie dzieci Narodu Wybranego, a więc na samego Boga”.

My znamy prawie udany zamach na życie Syna Bożego, a więc na Samego Boga, który miał miejsce na Kalwarii. Yad Vashem to oszustwo, miejsce bałwochwalstwa. Abraham odmówił składania hołdów bałwanom – dlaczego papież nie może pójść za jego przykładem?

Nadchodząca wizyta papieża była zagrożona: Kościół zdjął ekskomunikę z tradycjonalistycznego biskupa Williamsona, lecz w tym samym czasie nagłośniono jego wywiad odnoszący się do żydowskiego holokaustu. Wybuchł ogromny skandal. Gdyby Williamson bluźnił przeciwko Chrystusowi i Kościołowi, byłby wychwalany za niezależność myślenia; jednak w obecnym stanie rzeczy, papież został zmuszony żebrać o przebaczenie u swoich „starszych braci Żydów”, a nawet o pozwolenie na podobną do Canossy podróż z planowanymi w jej trakcie spotkaniami z izraelskimi zbrodniarzami wojennymi.

W Palestynie, papież i katolicy mogą się kilku rzeczy nauczyć od Kościoła Jerozolimskiego. Pomimo, że w państwie żydowskim gra on nieznaczną rolę, Kościół Prawosławny jest wciąż wolny i nie został zniszczony. Jego teologia jest promienna i nieugięcie tryumfalistyczna; wierzymy w Chrystusa i w zwycięstwo Ortodoksji, jak ją celebrowaliśmy w zeszłą niedzielę, pierwszą niedzielę Wielkiego Postu. Nasz Kościół jest uniwersalny i powszechny, ponieważ wszyscy z Jerozolimy i Moskwy, Antiochii i Konstantynopola jesteśmy złączeni jedną wiarą, chociaż nie mamy jednego pasterza. Nie mamy starszych braci, więc wśród nas nie ma syjonistów. Nie mamy żadnych specjalnych stosunków z Żydami – o ile nie chcą się do nas dołączyć. Odrzucamy herezje i nie wahamy się wyklinać heretyków, łącznie z rzymskimi papieżami, gdyby posunęli się za daleko w swojej gotowości do podporządkowania się światowym potęgom. Nasz Kościół nie szuka publicznego poklasku, nie zmienia zasad w próżnych próbach przyciągnięcia większej ilości wiernych. Okazuje cześć ikonom, lecz nie kłania się fałszywym bożkom.

Tłumaczył: Roman Łukasiak

HOME
 

Atomowy Kim

Atomowy Kim
Izrael Szamir

            Pomyślna próba bomby atomowej w Północnej Korei wywołała na całym świecie wielką falę obłudy i dwulicowości. Stany Zjednoczone, kraj posiadający największy na świecie arsenał atomowy, jedyne mocarstwo, które użyło broni atomowej przeciwko ludności cywilnej przeciwnika, wyraziło oburzenie – z jakiej racji ci Koreańczycy ośmielili się zawładnąć bronią panów. Pani ambasador USA w ONZ, Susan Rice, oświadczyła, że próba atomowa Korei, to „ciężkie naruszenie prawa międzynarodowego i zagrożenie pokoju na całym świecie i w rejonie”. Ameryka zażądała rezolucji i sankcji, a prezydent Obama wezwał, by cały świat zjednoczył się przeciwko Korei.

            Według Amerykanów, to nie interwencja, nie agresja, nie okupacja, lecz obrona przed możliwością interwencji, agresji i okupacji narusza prawo międzynarodowe. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było smutne.

            W ciągu wielu lat właśnie Północna Korea wzywała do przekształcenia swojego rejonu w strefę bezatomową, a Stany Zjednoczone wymachiwały jej przed nosem jądrową maczugą. Na terytorium okupowanej przez Amerykanów Południowej Korei i Okinawy umieszczono pół miliona amerykańskich żołnierzy i setki bomb atomowych. Prezydent Bush-junior nazwał Koreę, wraz z Irakiem i Iranem, „Osią zła”, czyli wydał na ten daleki górzysty kraj wyrok grożąc jej interwencją i napaścią. Po interwencji USA  w Iraku, co było ordynarną agresją, kierownictwo Korei zmuszone zostało do poważnego traktowania obrony kraju, ponieważ Korea była następna w kolejce.

            Odpowiedzią Ameryki była histeria, chociaż nie było do tego żadnych powodów. Koreańskie rakiety Taepodong-1, których tak się boi Ameryka, są znacznie słabsze od japońskich H-2A, nie mówiąc już o izraelskiej Jerycho-3, lecz starty rakiet japońskich i izraelskich nikogo nie niepokoją. Korea w ogóle nie naruszyła prawa międzynarodowego – ona tylko wypowiedziała Traktat o Nierozpowszechnianiu Broni Jądrowej, czyli jej status jest teraz taki sam, jak Izraela – który Traktatu nie podpisał.

            Lecz z Koreańczykami tak łatwo się nie uda. Koreańczycy są twardzi. Ich uścisk dłoni ma siłę żelaznych obcęgów, wzrok jak u rozsierdzonego rysia, imiona mają krótkie, kapusta kimchi pali jak ogień, a narodową dumą mogliby obdzielić kilka innych narodów. To nie przypadek, że poradzili sobie z amerykańską agresją w latach pięćdziesiątych, gdy USA było u szczytu potęgi, i miało ogromne zapasy niewykorzystanej broni z czasów Drugiej Wojny Światowej. Nikt nigdy nie ucierpiał tak jak Koreańczycy – USA i ich wasale zrzucili na Koreę więcej bomb, niż na faszystowskie Niemcy. Generał MacArthur chciał rozpocząć bombardowanie atomowe, lecz prezydent Truman powstrzymał go – w Korei nie ocalało żadne miasto ani żaden obiekt, na który warto byłoby zrzucić bombę atomową.

            Koreańczycy przeżyli i odbudowali swój kraj. Lecz naloty dywanowe są w stanie wpłynąć na psychikę narodu i nigdy już nie będzie on taki sam po masowych bombardowaniach, podobnie jak kobieta zgwałcona przez bandę gwałcicieli. Czasami taki naród załamuje się – tak było po amerykańskich nalotach z Niemcami, Japończykami i Serbami. Inne narody – Koreańczyków, Wietnamczyków – bombardowania tylko zahartowały, lecz i tak pozostawiły ślady. W Koreańczykach pozostał stały, nie do pokonania, strach przed nową napaścią. Odwrócili się od świata zewnętrznego, zdając się tylko na siebie. I rzeczywiście, amerykańska agresja ekonomiczna nie pozwoliła długo na siebie czekać.

            USA dążyło do likwidacji ostatnich enklaw socjalizmu na Ziemi za pomocą nowoczesnej broni ekonomicznej w postaci blokady i sankcji. W ten sposób dusili Irak i Kubę, tak samo młodszy brat Ameryki, Izrael, dusi Gazę. Północna Korea była gotowa zrezygnować ze swojej atomowej tarczy – pod warunkiem, że USA zaprzestanie agresji. Nawet Traktat podpisali, lecz Amerykanie plunęli na Traktat, i przystąpili do konfiskaty koreańskich kont i własności. Jednocześnie rozpoczęli kampanię oszczerstw i nienawiści do socjalistycznej Korei.

            Koreańczycy zakasali rękawy i znowu uruchomili zakłady atomowe. Pomagają bronią  oblężonym Palestyńczykom, Iranowi i Syrii – czyli tym, którzy są na amerykańskiej i izraelskiej muszce. Izrael nazywa to naruszeniem prawa międzynarodowego – i swojego świętego prawa do głodzenia Palestyńczyków, bombardowania Libanu i latania nad Damaszkiem. Nastąpiła teraz era straszenia. Powinniśmy bać się koreańskiej lub irańskiej bomby atomowej. Natomiast ogromna ilość bomb amerykańskich lub izraelskich nie powinna nas niepokoić.

            Korea i Iran nie tylko są połączone „Osią zła” prezydenta Busha. Koreańska polityka atomowa jest bardzo ważna dla projektu irańskiego. Chociaż Iran nie dąży do stworzenia broni jądrowej, a wystarczy mu jedynie atom pokojowy, Izrael i Ameryka postanowili nie pozwolić mu nawet na to. A ponieważ atak na Iran może doprowadzić do niemożliwych do przewidzenia konsekwencji, judeoamerykańskie interesy wymagają, aby Korei dać nauczkę, na zasadzie „kota biją – dla synowej nauczka”.

            Obama mógłby bardzo łatwo dogadać się z Koreą – trzeba byłoby tylko zawrzeć traktat pokojowy i znieść sankcje, dając temu krajowi żyć tak, jak chcą jego mieszkańcy. Lecz tym sposobem nie nastraszy się Iranu. Dlatego nie jest wykluczony nacisk siłowy – blokada morska, zatrzymywanie statków, prowokacje i bombardowania. Szkoda, bo Korea zasługuje na pokój i spokój pod swoim niezawodnym parasolem atomowym. Także Bliski Wschód potrzebuje powstrzymującego wpływu mocarstwa atomowego – Iranu.

            Prasa izraelska opublikowała wynik badania opinii publicznej, według którego „23% Izraelczyków zamierza opuścić kraj, jeśli Iran będzie miał broń atomową”. Jest to straszna syjonistyczna broń psychologiczna: jeśli nacisnąć na Izrael, to Żydzi uciekną, a takiej ilości żydowskich uciekinierów nikt nie chce. Jednak nie należy się bać, na odwrót – atomowy Iran może doprowadzić jeśli nie do pokoju, to do uspokojenia. Żaden poważny ekspert izraelski, nawet największy prawicowiec, nie uważa, że Iran może realnie zagrażać Izraelowi lub, że wykorzysta broń atomową. Izrael jest zbyt silny i zdolny do zadania drugiego, decydującego ciosu.

            Głównym  niebezpieczeństwem dla Izraela nie jest Iran, lecz awanturnictwo naszych generałów. Są oni tak pewni swojej bezkarności, że wciągnęli kraj w szereg niepotrzebnych konfliktów – w Libanie, w Gazie, a w kolejce jest Syria. Atomowy Iran mógłby powstrzymać ich zapał. Równowaga strachu – jest jedynym sposobem na powstrzymanie zagrożenia izraelskiego i amerykańskiego. Rozumieli to Juliusz i i Ethel Rosenbergowie, wspaniała para amerykańskich żydowskich komunistów, którzy pomogli Związkowi Radzieckiemu zawładnąć bronią atomową i uratowali miliony ludzi od strasznej śmierci za cenę swojego życia – wykonano na nich karę śmierci.

            Dla osiągnięcia tej równowagi należy bronić Północnej Korei. Niech także Koreańczycy mają swoje bomby atomowe – tak będzie bezpieczniej.

            Bóg mi świadkiem, że jestem zwolennikiem pokoju, lecz nie jestem pacyfistą. Broń jądrowa jest potrzebna narodom, aby bronić się przed izraelsko-amerykańskim terroryzmem. I nie należy chować głowy w piasek – bez bomb atomowych Związek Radziecki zginąłby dawno. Amerykanie przygotowali w swoim czasie plan, aby za jednym zamachem zniszczyć siedemdziesiąt radzieckich miast. Niech pacyfiści walczą o rozbrojenie Ameryki i Izraela, o zdemontowanie izraelskich reaktorów w Dimona, a kiedy zdołają to osiągnąć – niech zażądają rozbrojenia Chin i Rosji, Iranu i Korei.

Głos Sarumana

            Stanowisko USA i Izraela jest zrozumiałe – te dwa kraje uważają, że tylko one mają święte prawo do wszystkiego, łącznie z bronią jądrową. Według nich, pozostałe kraje powinny zostać ujarzmione, pozostawiając bomby atomowe prawdziwym gospodarzom planety. To, że żądają one rozbrojenia Północnej Korei – jest całkowicie zrozumiałe. Gorzej, że Chiny i Rosja, przyjaciele i sojusznicy Korei, tym razem zdają się poddawać namowom swego strategicznego przeciwnika.
           
            Na razie nie zgadzają się na sankcje, lecz i potępienie w Radzie Bezpieczeństwa może doprowadzić do amerykańskiej interwencji w pobliżu Władywostoku i Wschodnich Chin. Nie o to walczyli radzieccy lotnicy w niebie Korei, i chińska piechota na jej ziemi.

            Idea świata wielobiegunowego, tak zwana „doktryna Miedwiediewa”, odrzuca amerykański i europejski dyktat i uznaje suwerenność wszystkich państw. Suwerenność oznacza także prawo na broń odstraszającą. W przeciwnym wypadku świat będzie dwupiętrowy, w którym jedne kraje będą miały takie prawo, a inne powinny cierpieć i czekać na inwazję.

            W roku 1964, gdy Chiny wypróbowały swoją pierwszą bombę atomową, rząd chiński opublikował następujące oświadczenie, które pasuje także do obecnej sytuacji z Koreą.

            „Udana próba bomby atomowej – jest znaczącym osiągnięciem narodu chińskiego w jego walce o wzmocnienie obronności kraju i przeciwko amerykańskiej polityce szantażu atomowego i gróźb jądrowych. Prawo do samoobrony jest niezbywalnym prawem wszystkich państw suwerennych. Chiny nie mogą siedzieć bezczynnie w obliczu narastającej groźby atomowej ze strony USA. Chiny zostały zmuszone do wypróbowania i stworzenia broni jądrowej. Chiny stale proponowały całkowicie zabronić i zniszczyć wszystkie zapasy broni jądrowej na świecie. Gdyby ta propozycja została przyjęta, Chiny nie musiałyby budować bomby atomowej. Lecz nasza propozycja była z uporem odrzucana przez Stany Zjednoczone. Traktat o częściowym zakazie prób jądrowych z roku 1963, zwarty przez USA, Anglię i ZSRR miał na celu pozostawienie monopolu atomowego w rękach tych trzech państw. On zwiększał, a nie zmniejszał zagrożenie dla narodu Chin i całego świata ze strony amerykańskiego imperializmu. Tworząc broń jądrową, Chiny dążą do przełamania monopolu jądrowego i do zlikwidowania broni atomowej”.

            Każde słowo tej znakomitej deklaracji jest prawdziwe teraz, tak samo jak wtedy. Spróbujmy zastąpić słowem „Korea” lub „Iran” słowo „Chiny” - i okaże się, jak mało zmieniło się od roku 1964. Amerykańskie zagrożenie wojskowe i atomowe jedynie zwiększyło się, i kraje napiętnowane przez Amerykę jako „oś zła”, Korea i Iran – zmuszone są do tracenia swoich zasobów na stworzenie broni jądrowej. Jeśli prezydent Obama zniszczy amerykański i izraelski arsenał jądrowy, także Korea i Iran  się rozbroją.

            Można się spierać, czy warto było Związkowi Radzieckiemu, u szczytu jego potęgi w roku 1963, podpisywać  Traktat o Nierozpowszechnianiu Broni Jądrowej, i czy warto było zgadzać się na Jałtę i Poczdam. Być może, nie było warto – przeciwnik strategiczny nie dotrzymywał umów. Pod jałtańskim parasolem Anglicy stłumili Grecję, a Amerykanie zagarnęli Włochy, posyłając jednocześnie broń banderowcom. Lecz wtedy wydawało się, że nie należy rozhuśtywać łódki, wszystko i tak idzie do zwycięstwa ZSRR i komunizmu. Lecz dzisiaj, gdy Rosja z wojskowego punktu widzenia znajduje się w bardzo ciężkim położeniu, system bezpieczeństwa międzynarodowego zdezaktualizował się. Teraz Rosja może rozhuśtywać łódkę. Niech wszyscy mają broń atomową – utrudni to położenie strategicznego przeciwnika Rosji. Niech płyną dolary, niech bankrutują amerykańskie banki – to jest korzystne dla Rosji i innych wolnych państw.

            Alternatywą jest poddanie się Ameryce i pozwolenie na okradzenie siebie. Idea solidarnej (wspólnej) odpowiedzialności prowadzi do tego samego, lecz w ramach tej idei Rosja zmuszona jest pomagać Ameryce, być jej alibi, zapewnić jednomyślność.

            Miedwiediew i Putin nie powinni dać się złapać na przynętę „solidarnej odpowiedzialności”,  na którą nie raz łapali się rosyjscy liderzy. Nie, nie może być żadnej „solidarnej odpowiedzialności” między Ameryką z jej pretensjami na światowe panowanie i Rosją, która broni własnej suwerenności.

            Gorbaczow był wielkim zwolennikiem „solidarnej odpowiedzialności”, w jej imieniu wycofał wojska z Niemiec i poparł pierwszą amerykańską interwencję w Iraku. Bardzo się zdziwił, gdy w roku 1991 ZSRR nie dostał kredytów, a wojska NATO podeszły do granic Rosji! Naomi Klein, w swojej doskonale udokumentowanej „Doktrynie szoku”, dokładnie opisuje ten moment, gdy Gorbaczow zrozumiał, że nie ma żadnej „solidarności”, jest – hegemonia.

            Putin zrobił ten sam błąd w początkach swojej władzy w roku 2001, gdy poparł „wojnę z terrorem” George'a Busha II, pozwolił mu na zajęcie Afganistanu, udostępnił bazy w Azji Środkowej i wycofał się z bazy Cam Ranh w Wietnamie i Lourdes na Kubie. Dopiero po kilku latach zrozumiał, że Ameryka wykorzystała jego naiwność, aby okrążyć Rosję pierścieniem baz i zasiać wrogość w byłych republikach radzieckich. Przemówienie w Monachium było kamieniem milowym procesu trzeźwienia Putina.

            Rosja prowadzi z Ameryką grę z zerową sumą ogólną – wygrana jednej strony jest przegraną drugiej. Amerykańscy liderzy doskonale to rozumieją, popierają oni antyrosyjskich władców Ukrainy i Gruzji i starają się wykołować Rosję w grze rurociągami. A przywódcy rosyjscy nie umieją zrezygnować ze zrozumiałej dla prostych ludzi chęci przyjaźnienia się z liderami Zachodu. Chce się im zasiadać za stołem grupy G8, lub w Radzie Bezpieczeństwa posiedzieć obok wielkich tego świata – nawet jeśli za taką gościnność trzeba płacić.

            Jest to powszechnie znany problem wybrańców ludu. Tak samo działacze związkowi nagle uzmysłowiają sobie, że przyjemniej im jadać w wykwintnych restauracjach z kierownictwem przedsiębiorstw, niż rozprawiać z robotnikami na fabrycznym podwórku. Powstaje u nich dysonans poznawczy – jak gdyby zapominają, że bossowie jedzą z nimi obiad dlatego, że wybrali ich robotnicy, a robotnicy wybrali ich po to, aby bronili robotniczych interesów. Zamiast tego, przechodzą na stronę właścicieli, z którymi dzielą ważną część swego życia. W ten sam sposób liderzy komunistów i socjalistów ulegają przywódcom burżuazyjnym i zdradzają swoich wyborców.

            Gorbaczow poddał Związek Radziecki za wątpliwą przyjemność zrobienia sobie zdjęcia w objęciach Ronalda Reagana i Margaret Thatcher. Egipski prezydent Anwar as-Sadat zdradził interesy narodów arabskich za wywiad z Barbarą Walters w czasie największej oglądalności. Brakuje tylko, aby Miedwiediew za wieczory w wesołym towarzystwie grupy G8, za dobrą opinię w „New York Times”, za popularność na Zachodzie zdradził Koreę i Iran, dwóch niezawodnych sąsiadów. A przecież dostawy SS-300, systemu obrony antyrakietowej, które zostały uzgodnione przez Moskwę i Teheran, nie są realizowane! A w stosunku do Korei rosyjski lider odezwał się w taki sposób, że na Zachodzie zaczynają wierzyć, że Rosja poprze sankcje.

            Jasnym jest, że sąsiadów i sojuszników nie można zdradzać nawet wtedy, gdy ma to przynieść dużą korzyść. Meng Tsy mówił: jeśli władca będzie troszczył się o korzyści tylko swego kraju, jego książęta będą troszczyli się o korzyści swoich księstw, a prości ludzie – o swoje korzyści, i wtedy państwo zginie. Ale to przecież nie jest żadna korzyść. W roku 1985 można było spotkać radzieckich przedstawicieli handlowych, rezygnujących z wielomilionowych korzyści dla mocarstwa za długopis lub aparat fotograficzny. Zdrada Iranu i Korei jest podobna do takiej transakcji, lecz jest jeszcze głupsza – zamiast długopisu, rządzącemu zostanie jedynie zdjęcie z Obamą.

            Och, to już nieaktualne! Właśnie teraz Rosja powróciła na pozycje, które wydawało się na zawsze utraciła przy Gorbaczowie i Jelcynie. Posiada obecnie wielki autorytet i jest lubiana – od Angoli do Brazylii, od Wietnamu do Norwegii, dlatego, że uważana jest za lidera wolnego świata. Świata, wolnego od amerykańskiej okupacji, wolnego od konsumpcjonizmu, wolnego od dyktatury złotego cielca. Ze wszystkich krajów, gdzie nie ma wojskowych baz amerykańskich, gdzie nie cała prasa jest własnością bogatych żydowskich biznesmenów – Rosja jest najważniejsza. Jest naturalnym liderem. Nowej zdrady nikt jej nie wybaczy.

            Ameryka pokonuje obecnie ostry zakręt dziejowy, a co ją czeka po wykonaniu manewru – za wcześnie mówić. Mogą ją rozerwać wewnętrzne sprzeczności, może rozpaść się z powodu nadmiernych napięć, a może także poradzić sobie z trudnościami i wtedy obrabuje Rosję i cały świat, do ostatniego centa. W takim czasie jedynie głupiec może odczuwać „solidarną odpowiedzialność” z Ameryką. Nikt nie jest wspólnie z Ameryką odpowiedzialny ani za zielony dolar, ani za ognisty atom, ani za wolny handel, ani za stanowisko Korei i Iranu. Lecz amerykańscy liderzy starają się wmówić koncepcję solidarnej odpowiedzialności przywódcom Chin i Rosji – aby ci wbrew własnym interesom opłacili szalone wielobilionowe długi Ameryki w zamian za puste słowa, a przy tym, aby zdradzili swoich sąsiadów i sojuszników.

            W książce „Władca pierścieni” Tolkiena zły czarownik Saruman stara się zwyciężyć w sytuacji przegranej. Proponuje aby Gandalf, dobry czarodziej i lider wolnego świata, przyłączył się do niego i by nie zważał na prostych towarzyszy, którzy nie umieją czarować ani nie doceniają francuskiej kuchni. Proponuje Gandalfowi sojusz elit przeciwko czerni, lub, jeśli wolicie, „solidarną odpowiedzialność”:
- Obaj z tobą należymy do starożytnego Zakonu, najwyższego na tym świecie. Nasza przyjaźń będzie dla nas korzystna. Postaramy się zrozumieć nawzajem i na jakiś czas zapomnimy o pozostałych, nisko urodzonych. Niech czekają na nasze decyzje. Pomyślmy razem o rzeczach ważnych dla wszystkich, w tym i dla nich. Wejdź do mnie, wspólnie wszystko przemyślimy i na pewno znajdziemy rozsądne rozwiązanie.
Na podobieństwo naiwnych dzieci lub nierozgarniętych sług, towarzysze Gandalfa przysłuchiwali się tym niezrozumiałym słowom starszych i nie wiedzieli, jak słowa te wpłyną na ich własne losy. Tych dwóch było z całkiem innej rasy – wyższej i mądrzejszej. Na pewno zawrą ze sobą sojusz. Teraz Gandalf wejdzie na wieżę, aby tam rozważyć wszystkie sprawy, których oni zrozumieć nie są w stanie. Drzwi zamkną się, a oni pozostaną za progiem, oczekując na decyzje wielkich. Nawet Teodenowi przemknęła myśl: „Oni nas zdradzą, on tam wejdzie, i wtedy zginiemy!”
Lecz Gandalf roześmiał się, i wątpliwości zniknęły bez śladu.

            Tak samo Miedwiediew powinien odpowiedzieć na amerykańską gadaninę o „solidarnej odpowiedzialności” - lekkim uśmieszkiem. „Solidarna odpowiedzialność” nie przeszkadza Amerykanom w instalowaniu ich systemów rakietowych w Polsce i podpuszczaniu głupiego Juszczenki aby zajął Sewastopol, tak samo jak nie przeszkodziła w pogwałceniu umów i wprowadzeniu wojsk NATO do krajów bałtyckich. Nie jest w interesach Rosji i Chin popieranie amerykańsko-izraelskiego monopolu na broń atomową. Korea Północna jest dobrym i niezawodnym sąsiadem, który nigdy nie wpuści Amerykanów lub Japończyków na swoją ziemię. Z tej strony Władywostokowi nic nie grozi. Niech ich atomowy parasol obroni ich kraj przed nową interwencją, a ich przykład pokaże, że Rosja szczerze wierzy w suwerenność wszystkich niepodległych państw.

            Jeśli prezydent Obama przejrzy na oczy i doprowadzi do powrotu do domu, do Ameryki, swoich żołnierzy wraz z ich uzbrojeniem z Iraku i Afganistanu, z Włoch i Niemiec, z Japonii i Korei Południowej, jeśli USA zrezygnują z pretensji na panowanie nad całym światem, wtedy nastąpi czas na szukanie „solidarnej odpowiedzialności”. Lecz ani minutę wcześniej.

Tłumaczył: Roman Łukasiak

HOME